Test mi w sumie nie poszedł źle, bo znałam odpowiedzi na wszystkie pytania. Sprawdzian nie należał do najłatwiejszych, więc byłam przekonana, że nie licząc mnie może posypać się dużo gorszych ocen, ale to mnie nie interesowało. Sama pewnie też napisałam w nim kilka bzdur. W końcu zamiast myśleć nad pytaniami i sensownymi odpowiedziami to ja byłam myślami zupełnie gdzieś indziej. Na przerwie Iza z Fabianem rozmawiali na temat odpowiedzi i tego, co zaznaczali. Z tego, co usłyszałam nie poszło im wcale tak źle. Uznałam, że Iza dostanie mocną czwórę, a Fabian tróję. Co jakiś czas starali się wciągnąć mnie w ich dyskusję, ale ja usiadłam na parapecie i nie zwracałam na nich uwagi. Po kilku próbach Fabian odpuścił, w przeciwieństwie do Izy, która co chwilę zadawała mi jakieś pytanie. Nie odpowiadałam na nie, ale to jej nie zrażało. Czasem podziwiam to, jak zmieniła się w przeciągu tych kilku lat. W gimnazjum, widząc, że nie zwracam na nią uwagi odpuściłaby i udawała obrażoną. Za to w liceum sytuacja się zmieniła. Stała się zdecydowanie bardziej wytrwała i uparta, dlatego w końcu odpuściłam i również dołączyłam do rozmowy. Co jakiś czas udzielałam im krótkich odpowiedzi. Rzadko rozwijałam swoją wypowiedź, tak jak to zazwyczaj robię. Od razu zauważyli, że musiało się coś stać jeszcze. Oprócz stracenia szkicownika coś mnie dodatkowo dobiło. Na szczęście nie poruszali tego tematu. Bynajmniej nie Fabian. Iza ciągle dawała mi jasne znaki, że chce się czegoś o tym dowiedzieć, ale za każdym razem spotykała się z moją dezaprobatą. Jednak nie poddawała się.
Przerwy, podobnie jak lekcje, nieustannie się dłużyły. Pewnie to była zasługa tego, że co pięć sekund spoglądałam na zegar znajdujący się nad tablicą, mając nadzieję, że zostało kilka minut do dzwonka. Na każdej przerwie Iza próbowała namówić mnie do tego, żebym cokolwiek powiedziała jej na temat sytuacji, która się wydarzyła, gdy się rozstaliśmy. Wytrwale milczałam. Co jakiś czas zdenerwowana mówiłam jej by dała sobie z tym spokój, bo i tak nic nie powiem. Później przekonała jeszcze Fabiana do tego, że powinni dowiedzieć się, co przed nimi ukrywam. Nie dawali mi chwili wytchnienia od nieustannych pytań. Mimo iż naprawdę nie chciałam nic im mówić w końcu miałam dość i zgodziłam im się wszystko opowiedzieć od początku do końca. Iza nie kryła radości i z tego wszystkiego przytuliła Fabiana. Parsknęłam śmiechem, widząc jego reakcję i czerwoną twarz mojej przyjaciółki, gdy zrozumiała, co zrobiła.
-Zapomnij o tym.-powiedziała szybko, spuszczając głowę.
-Wiesz, mi to w sumie nie przeszkadzało.-powiedział, drapiąc się po głowie.
Nie chciałam, żeby Fabian tego słuchał. Izie mogłam powiedzieć o wszystkim, jemu wolałam nie zdradzać wszystkiego. Czasem nie rozumiał powagi sytuacji i zamiast podejść do moich wyznań na serio to on zaczynał sobie żartować. O ile Izę to nie wkurzało, a nawet czasem jej się podobała, tak mi działało to na nerwy. Zaraz po czwartej lekcji udałam się z Izą do toalety. Zawsze tam chodziłyśmy, gdy chciałyśmy porozmawiać o czymś na osobności. W towarzystwie innych uczniów bałybyśmy się, że ktoś nas podsłuchuje. Wiele razy rówieśnicy pytali nas, dlaczego tam chodzimy, ale my nigdy nie mówiłyśmy, bo przecież nikt by nas nie zrozumiał. Iza zaczęła nas prowadzić w stronę toalet na parterze. Nigdy chyba nie zrozumiem, jak to możliwe, że w niektórych miejscach w szkole po prostu nikogo nie ma. Uczniowie rzadko tamtędy przechodzą, a jeżeli już się to zdarzy to są to zazwyczaj pary, które boją się zostać wyłapane przez nauczycieli na całowaniu. Nienawidzę takich osób. Rozumiem, że może się "kochają", ale to nie zmusza ich do pokazywania tego na każdym kroku. Całkowicie zgadzam się z nauczycielami. Powinni zwracać uwagę za coś takiego. Jak chcą sobie okazywać miłość, to niech to robią poza terenem szkoły, bo nie chce się na to patrzeć. Tym razem nie było inaczej. Korytarz na parterze świecił pustkami. Jedynie gdzieś w rogu zauważyłyśmy sprzątaczki. Nie zwracając na nie uwagi Iza pociągnęła mnie do toalety. Po tym jak zamknęłam drzwi zaczęłam jej opowiadać, co się stało dzisiejszego ranka.
-Żartujesz.-skwitowała.-Chcesz mi przez to powiedzieć, że Bartek, ten Bartek, który każdą dziewczyną traktuje jak powietrze, prawie cię pocałował?- przekręciła wszystko. Słysząc to złapałam się za głowę.-No to jak to jest? Jednak nie chciał cię pocałować?-pytała, nerwowo gestykulując.
-Usłyszałaś jedynie to zdanie, że prawie mnie pocałował, pomijając już, że i tak to przekręciłaś?-spytałam zdenerwowana.
-Wera, ten twój monolog to był istny chaos. Dotarła do mnie jedynie ta wiadomość. Opowiedz jeszcze raz dokładniej.-poleciła mi Iza.
Ciężko westchnęłam i wykonałam jej polecenie. Zaczęłam jej opowiadać wszystko jeszcze raz od samego początku z większą dokładnością. Zwracałam więcej uwagi na szczegóły, żeby Iza tym razem lepiej zrozumiała o co mi chodzi. Co chwilę kiwała głową, patrząc na mnie uważnie, sygnalizując, że mnie rozumie i mogę mówić dalej. Gdy dotarłam do końca swojej wypowiedzi moja przyjaciółka cicho westchnęła i oparła się o ścianę. Wyraźnie nad czymś myślała. Sytuacja w jakiej się znalazłam była ciężka nawet dla mnie. Nie mogłam od niej oczekiwać by znalazła rozwiązanie tego problemu. Mogła mi jedynie pomagać, bo tylko to jej pozostawało. Spojrzałam na nią smutno z żalem w oczach. Chyba niepotrzebnie jej o tym wszystkim mówiłam. Zaczęłam tego żałować. Powinnam sama się z tym zmagać, a nie mieszać w to najbliższe mi osoby. To było nie w porządku wobec nich. Zawsze mi pomagali i byli przy mnie. Zrobili dla mnie już wystarczająco. Z tym problemem mogłam się zmierzyć sama, bo powiedzenie im o nim i tak nic by mi nie dało. Jedynie zaczęłoby ich to martwić nawet bardziej niż mnie, bo nie dość, że dręczyła by ich świadomość, że ich najlepsza przyjaciółka ma problemy, z którymi nie może dać sobie rady to w dodatku dręczyłoby ich poczucie bezsilności.
-Przepraszam, nie powinnam była ci mówić.-powiedziałam szczerze, podchodząc do niej. Spojrzała na mnie zdziwiona i od razu pokręciła głową.
-Co ty gadasz? Dobrze, że to zrobiłaś.-powiedziała szybko.-Po prostu nie wiem, jak...
-Mi pomóc?-przerwałam jej.-Tak, wiem.
-Nie, Wera.-zaprzeczyła.-Po prostu nie wiem, jak możesz tak myśleć. Jestem twoją przyjaciółką, tak?-spytała, na co pokiwałam szybko głową.-Dziewczyno, ile razy to ja do ciebie przybiegałam w gimnazjum, prosząc byś mi pomogła? Trochę tego było, prawda? A ty zawsze mi coś doradzałaś. To powiedz mi w takim razie, dlaczego nie może być na odwrót?-pytała, na co spuściłam głowę.-Też chcę ci pomóc. Ja się męczyłam, ukrywając swój ból przed każdym. Jestem twoją przyjaciółką i nie chcę byś czuła to samo. Dlaczego starasz się dusić to w sobie? Powinnaś od razu nam o tym powiedzieć, a nie zwlekać. Zrozum, że są rzeczy, z którymi sama sobie nie poradzisz. Musisz się takimi sprawami z nami dzielić, bo od tego jesteśmy. Nawet Fabian powinien wiedzieć o tym. Może by zażartował, ale założę się, że poprawiłby ci humor. Nawet nie myśl o obwinianiu siebie za to, że mi się zwierzyłaś, bo to nic strasznego. Znajdziemy rozwiązanie tego problemu razem i będziemy cię wspierać dopóki nie odzyskasz tego zeszytu.-powiedziała.
Przez całą jej wypowiedź wpatrywałam się w nią ze zaszklonymi od łez oczami. Nigdy żadna z nas nie powiedziała do drugiej czegoś takiego. Zazwyczaj takie informacje przekazywałyśmy sobie w e-mailach. Byłyśmy świadome, co druga osoba czuje, ale nigdy nie powiedziałyśmy sobie tego prosto w twarz. Dlatego tak wyglądała moja reakcja, na to co powiedziała. Często rozumiałyśmy się bez słów, jedynie spojrzeniami. Porównując naszą przyjaźń do innych płytkich relacji byłyśmy z siebie dumne. Mimo iż nasze początki nie były najlepsze to jestem szczęśliwa, że mimo dużej ilości kłótni, jakie w naszym życiu się odbyły, przetrwałyśmy to i mogłyśmy zostać przyjaciółkami. Powoli zaczęłam iść w jej kierunku. Przytuliłam ją, szepcząc do jej ucha: "Dziękuję.". Iza zaczęła nerwowo się starać uwolnić z mojego uścisku. Pokręciłam z zażenowaniem głową.
-Wera, wiesz, że nie lubię się przytulać i...
-Zamknij się.-powiedziałam stanowczo.
Zamilczała. Po chwili cicho się zaśmiała i też mnie objęła. Właśnie takie chwile lubiłam. Żadna z nas nie musiała nic mówić, a druga zawsze wiedziała o co chodzi. Coś takiego trzeba wypracowywać latami, ale gdy już się osiągnie cel satysfakcja z tego jest niesamowita. Nagle poczułam coś wilgotnego na moim prawym ramieniu, a po chwili usłyszałam cichy szloch. Zaśmiałam się cicho, domyślając się, że Iza płacze. Nie minęło dużo czasu, gdy poszłam w jej ślady. Stałyśmy tak dobre kilka minut, wypłakując się wzajemnie na swoich ramionach. Dobrze, że byłyśmy w toalecie. Nie wyobrażam sobie co by było gdybyśmy odstawiły tą scenę przed wszystkimi uczniami.
Nagle usłyszałam otwierane drzwi. Jak oparzone odskoczyłyśmy od siebie z Izą i spojrzałyśmy, kto zakłócił nasz spokój. Zdziwił mnie widok Fabiana w drzwiach toalety. Patrzył na nas z rozbawieniem. Byłam pewna, że zaraz wybuchnie śmiechem i tak się stało. Omal nie tarzał się po podłodze z tego rozbawienia. Spojrzałyśmy na niego wściekłe, ale on nic sobie z tego nie zrobił. Pokręciłam z zażenowaniem głową i spojrzałam na Izę. Zaczęła nerwowo ocierać swoje policzki z łez. Gdy Fabian się opanował oczekiwałyśmy wyjaśnień z jego strony, bo przecież śmianie się ze swoich przyjaciółek jest niedopuszczalne. Nawet jeśli obydwie płaczą jest to złe.
-To wy nie wiecie, że jesteście w męskiej?-spytał, powstrzymując śmiech.
Spojrzałam z wyrzutem na Izę, która zrobiła krok w tył. Zaczęła się głupio uśmiechać, jakby miało to złagodzić moją złość. Chwyciłam ją za rękę i chciałam wyprowadzić z toalety. Jednak gdy stanęłam w drzwiach zobaczyłam Bartka, Tomka i Sebastiana. Byli daleko, więc mnie nie zauważyli, ale zmierzali w kierunku ubikacji. Że też akurat teraz ich tu przywiało!- przemknęło mi przez myśl. Zdawało mi się, że Bartek spojrzał w moją stronę i chytrze się uśmiechnął. Nie ukrywam, że przeraził mnie podobnie jak rano, ale postanowiłam zachować zimną krew i wycofać się. Uznałam, że to mi się tylko coś ubzdurało. Jedynym miejscem, w którym mogliśmy się schować była jedna z kabin. Zauważyłam, że Fabian już do jednej wchodzi. Natychmiast zamknęłam drzwi od toalety i wbiegłam do kabiny, ciągnąc za sobą Izę.
-Nie pytać. Iza, stawaj tu.-rozkazałam, opuszczając deskę i wskazując jej miejsce na lewej krawędzi sedesu. Stanęłam po przeciwnej stronie.-Fabian, wchodź tu i zamknij drzwi.
Gdy wszedł i zamknął drzwi do toalety ktoś wszedł. Fabian odruchowo zamknął kabinę na klucz. Pewnie, gdyby otworzyli drzwi nasz widok wywołałby u nich... No właśnie, co? Śmiech mi się wydaje mało prawdopodobny, chociaż tego nie wykluczam. Zauważyłam, że Iza kiwa głową i pokazuje mi kciuk uniesiony do góry. W sumie to dobrze, że akurat wtedy przyszedł Fabian. Gdyby go nie było Bartek i chłopacy weszliby do toalety w mało komfortowej dla mnie sytuacji. Poklepałam Fabiana po barku, chcąc mu pogratulować dobrego wyczucia czasu. Gdy spojrzał na mnie zdziwiony pokiwałam z uznaniem głową. Kompletnie zapomniałam o tym, jaki on jest.
-O co ci chodzi?-spytał.
Myślałam, że go uduszę! On nigdy nie umiał być poważny! Czy naprawdę nie zdawał sobie sprawy z tego w jakiej byliśmy sytuacji? Każdy, nawet najcichszy dźwięk przez nas wydany mógł się skończyć bardzo źle. Mogli nas łatwo zdemaskować. Co mi strzeliło do głowy by chować się z Fabianem? Mogłam się domyślić, że to nie skończy się dla nas dobrze. Naprawdę uważałam, że on chociaż na tą chwilę spoważnieje? Na szczęście powstrzymałam się od wydania jakiegokolwiek dźwięku, który dałby znać, że w kabinie jest ktoś jeszcze. Spojrzałam znacząco na Izę. Ta pokiwała głową. Dobrze wiem, że obydwie uznałyśmy, że później damy mu karę za to.
-Do kogo mówisz?-usłyszałam głos Sebastiana.
Czyli wszystkie nadzieje, że jednak nie usłyszeli Fabiana zniknęły. Zatkałam mu usta, żeby niczego nie powiedział. Wyszeptałam mu do ucha: Telefon. Pierwszy raz w życiu tak się bałam, że ktoś mnie usłyszy, dlatego wydawałam dźwięki jak najciszej potrafiłam. Równie dobrze mogłam mu wskazać gestami, co ma powiedzieć, ale ryzykowałabym tym samym, że źle mnie zrozumie. Wolałam mu dokładnie powiedzieć, niż słuchać jakichś bzdur przez niego wymyślonych.
-Rozmawiam przez telefon.-powiedział Fabian, a ja poczułam ulgę, że zrozumiał.
-To może ci go podać?-usłyszałam głos Tomka.-Leży tu jakiś.
Spojrzałam zdenerwowana na Fabiana, który przeszukiwał kieszenie. Słowo daję - kiedyś mu coś zrobię. Jak on mógł zostawić komórkę poza kabiną? No rozumiem, że on nie jest dziewczyną, która z telefonem nie umie rozstać się na pięć sekund, ale bez przesady. Tym bardziej teraz musiał to zrobić. Wybrał sobie najgorszy moment. Myślę, że mojego zdenerwowania wtedy nie da się opisać słowami. Sama dokładnie nie wiedziałam, co się wokół mnie dzieje. Liczyło się dla mnie jedynie to by oni się nie dowiedzieli, że jestem wraz z Izą w kabinie. Nagle usłyszałam śmiech, który wzbudził we mnie dodatkowe przerażenie. Nie wiem komu było tak zabawnie, ale dźwięk po chwili ustał. W myślach odetchnęłam z ulgą. Źle. Za wcześnie na radość. Oni wciąż tam byli. Nigdy się nie najadłam takiej ilości stresu w jednym dniu.
-Mamy ważniejszy interes.-usłyszałam jego głos.
Bartek miał już normalny ton głosu. Nie bałam się jego dźwięku, tak jak zaledwie kilka godzin temu. Trochę mnie to uspokoiło, bo mogło to znaczyć, że właśnie ratował nam skórę. Odciągnął ich od tematu Fabiana i jego "zaginionej komórki". Całe szczęście, bo nie wiedziałam jak mógłby to wytłumaczyć.
-Masz rację.-usłyszałam rozbawionego Tomka.
Nie wiedziałam i raczej nie chciałam wiedzieć, co go tak bawiło. Nie chciałam wtedy nad tym rozmyślać, więc uznałam, że zachowuje się tak przez cały dzień.
-To mówisz, że masz ją w garści?-spytał Sebastian.
Myślałam, że moje serce na tą jedną chwilę się zatrzymało. Co prawda nie miałam pewności, że mówili o mnie. Równie dobrze mogłaby to być inna dziewczyna. Jednak moje wątpliwości wzbudzały słowa Bartka rano: "Jeszcze mi się przydasz.". Poza tym on miał mój szkicownik. Chciałam go odzyskać i nie mylił się, że zrobię wszystko by to osiągnąć. To była prawda - miał mnie w garści. Mogłabym sobie odpuścić, ale zdecydowanie za bardzo przywiązuję się do rzeczy.
-Co planujesz z nią zrobić?-spytał Tomek.-Teoretycznie do niczego nam się nie przyda. Nie widzę potrzeb do tego by stresować jej biedną główkę.-zaśmiał się.
-Tomek, uważaj na słowa.-ostrzegł go Sebastian.-Nie mam ochoty użerać się z wkurzonym Bartkiem, a jak widzę - do tego chcesz doprowadzić.
-No co ty!-zaprzeczył Tomek.-Po prostu zastanawiam się nad tym, jak taka zwykła dziewczyna, typowa prymuska zawróciła mu w głowie.
Na chwilę zapanowała cisza. Wykorzystałam ją do tego by dotarły do mnie słowa wypowiedziane przez Tomka. Zawróciłam mu w głowie? Ktoś taki jak ja? Co to miało znaczyć? Otworzyłam lekko usta, próbując to pojąć. Iza spojrzała na mnie i poklepała po ramieniu. Spróbowałam spojrzeć na to inaczej. Chodziło im pewnie o to, że zainteresowałam go i chce mnie w jakiś sposób wykorzystać. Za to ja jak zwykle przekręciłam fakty i zaczęłam sobie wyobrażać nie wiadomo co.
-To Michał zmienił twoje podejście do niej, co nie?-wypalił Tomek.
Nie ukrywam, że zdziwiły mnie te słowa. Michał? Jedyny Michał, jakiego znałam w tej szkole był moim znajomym z treningów tenisa. Nigdy nie rozmawialiśmy w szkole. Jedynie wymienialiśmy krótkie: Cześć!. Żaden inny chłopak o tym imieniu, którego bym znała nie uczęszczał do tego liceum. O co chodziło? Zawsze sądziłam, że Michał uważa mnie za rywalkę na treningach, bo nieustannie graliśmy przeciwko sobie. Raz wygrywałam ja, raz on. Nasze pojedynki były bardzo ekscytujące i pełne akcji, dlatego nasz trener na każdych zajęciach pod koniec kazał nam rozegrać krótki mecz. A tu nagle rozmawia o mnie z kolegami? Nawet ja nigdy o nim z nikim nie rozmawiałam. Założę się, że nawet Iza i Fabian nie wiedzieli, że się znamy. Michał jest o rok starszy ode mnie, czyli jest w tej samej klasie, co Bartek. Od początku roku wiedziałam, że się kumplują. Często po treningach Michał zostawał i czekał aż Bartek skończy zajęcia. Później nie wiem, co robili, bo nigdy z nim nie zostałam. Z Michałem rozmawiałam jedynie na treningach. O dziwo nie były to krótkie rozmowy, a długie dyskusje. Nie wiem jak to możliwe, że zawsze mieliśmy o czym gadać. Kończył się jeden temat to od razu któreś z nas wymyślało kolejny. Często dostawaliśmy za te rozmowy burę od trenera. Jednak poza zajęciami nasz kontakt się kończył. Mieliśmy swoje numery telefonu, bo czasem gdy treningi były odwołane umawialiśmy się z innymi na orliku i graliśmy między sobą. Poza tymi okazjami w ogóle się ze sobą nie kontaktowaliśmy. Uważałam, że tylko na treningach przypominaliśmy sobie o swoim istnieniu. Wiedziałam, że muszę go o to wypytać na najbliższych zajęciach. Pozostawało jedynie pytanie: Jak to zrobić?, bo przecież nie zamierzałam go o to spytać prosto z mostu. Nie odważyłabym się na to.
-Michał sporo namieszał.-usłyszałam Bartka. Zaczęłam przysłuchiwać im się jeszcze uważniej.
-To jak ją wykorzystasz?-spytał Sebastian.-Z tego, co mówiłeś to jest jedyną, która oparła się twojemu urokowi.-zaśmiał się.
Po chwili zawtórowali mu Bartek i Tomek. Nie wiem, jak coś takiego mogło ich bawić. Nie rozumiałam, co było w tym śmiesznego.
-No to już ma u mnie plus.-powiedział Tomek.-Rzadko się zdarza by jakaś dziewczyna tego dokonała. Może nie jest tak głupia jak inne?
-Co chcesz przez to powiedzieć?-spytał lekko zdenerwowany Bartek.
-Spokojnie, nie o to mi chodziło.-Tomek zaczął się bronić.-Jak można być tak głupim i zakochać się w kimś takim jak ty?
-Chcesz mnie wkurzyć?-spytał podirytowany Bartek.
-Nie.-Tomek szybko zaprzeczył.-Ale spójrz na swoje zachowanie. Każdą dziewczynę, która do ciebie przybiegnie w podskokach odprawiasz z kwitkiem. Zimniejszej osoby od ciebie nigdy w życiu nie widziałem. Nie wiem, czy mam podziwiać te dziewczyny, które mimo tego się w tobie zakochują, czy powinienem być zażenowany ich głupotą.-zatrzymał się i wziął głęboki wdech.-Tylko nie zrozum tego źle.
-Ona się od nich nie różni.-skwitował Bartek.
Spuściłam głowę. Myślałam, że udało mi się ukryć przed nim prawdę.
-Rozumiem, ale jest jedną z tych, które za tobą nie latają.-powiedział Tomek.-A teraz w dodatku będzie ciebie unikać. Powinniśmy zapisać ten dzień w kalendarzu, bo coś takiego prędko po raz drugi się nie zdarzy.
-Do czego ci się przyda?-spytał Sebastian.-Pytam cię o to od samego rana. Udziel w końcu jakiejś odpowiedzi.-dodał zdenerwowany.
-Nie usatysfakcjonuje cię nią.-westchnął Bartek.
-Nie wiesz, co z nią zrobisz?-spytał Tomek.
-Nie powiem wam.-powiedział stanowczo.-To jest tajemnica.
-W takim razie lepiej powiedzieć Michałowi, że jego przyjaciółeczka od dzisiaj należy do ciebie.-powiedział Sebastian.-Pewnie go to nie ucieszy, ale lepiej przed nim tego nie kryć. Jest drugą osobą zaraz po Bartku, której nie chcę oglądać wkurzonej.-dodał poważnie.
-Więc nie powinniśmy mu o tym mówić.-powiedział Bartek od niechcenia.-Jeśli mu przekażesz, że zajmę się jego przyjaciółką to się wkurzy. Ostatniej rzeczy jakiej nam brakuje to kłótnie.
-Nie rozumiem, czemu ten temat wywołuje u niego taką irytację.-westchnął Tomek.-Przecież ty jej nic nie zrobisz, co nie?
W odpowiedzi usłyszałam jego śmiech. Liczyłam na coś innego. Miałam nadzieję, że zaprzeczy planom skrzywdzenia mnie albo cokolwiek innego, co wskaże mi jednoznacznie jego zamiary. Ten śmiech mógł oznaczać wszystko. Mógł wyśmiać pomysł Tomka i uznać go za nonsens, albo tym samym potwierdzić jego przypuszczenia. Jemu naprawdę sprawiało przyjemność trzymanie innych w niepewności.
Po chwili usłyszałam zamykane drzwi. Fabian delikatnie wychylił się zza drzwi kabiny, a następnie sprawdził korytarz. Pokiwał głową, sygnalizując, że ich nie ma. Odetchnęłam z ulgą i też wyszłam z kabiny. Usiadłam na kafelkach, schowałam twarz w dłonie i zaczęłam głośno oddychać. Iza usiadła obok mnie.
-Jest źle, co nie?-spytała mnie.
-Nie uświadamiaj mi tego.-wyszeptałam.
-O co tu chodzi?-spytał zdezorientowany Fabian.-O kim mówił Bartek?
Iza opowiedziała mu wszystko od początku do końca. Słuchając jej zadawałam sobie pytanie: I ona uważała, że to ja chaotycznie tłumaczę? W jej wypowiedzi brakowało ładu i składu. Raz opowiadała o tym, co się działo na koniec, a po chwili wracała do początku. Cały czas powtarzała się, a główny nacisk kładła na przekazanie jak najwięcej o tym, jak Bartek "prawie mnie pocałował". Sama nie mogłam się w tym odnaleźć. Gdy skończyła Fabian pokiwał lekko głową. Nie wiem czy cokolwiek zrozumiał z jej wypowiedzi. Jestem przekonana, że gdybym sama nie uczestniczyła w tych wydarzeniach to nic bym nie pojęła.
-Chcesz mi przez to powiedzieć, że Bartek prawie ją pocałował?
-Gdzieś już to dziś słyszałam.-westchnęłam, przypominając sobie to samo pytanie Izy.
Nagle usłyszeliśmy dzwonek na lekcje. Trochę się zasiedzieliśmy w tej toalecie. Zabrałam swoje rzeczy, podobnie jak Iza i wyszliśmy we trójkę z pomieszczenia. Wolnym krokiem kierowaliśmy się w stronę sali od języka angielskiego. Nie mieliśmy dziś na szczęście już żadnych testów, więc bez stresu kroczyliśmy korytarzem. W ich obecności na chwilę zapomniałam o tym, co się wydarzyło w łazience. Hol powoli pustoszał, bo uczniowie zbierali się pod klasami, dlatego słychać było jedynie nasze kroki. Nagle Fabian się zatrzymał. Spojrzałyśmy z Izą zdziwione na niego.
-O co chodzi?-spytałam.-Dlaczego się zatrzymałeś?
-Chyba powinienem pójść po tą komórkę, co nie?-spytał.
-Fabian...-Iza westchnęła ciężko.-Wera, idź do klasy. Zaraz wrócimy.
Chwyciła go za rękę i pociągnęła z powrotem w stronę męskiej ubikacji. Uśmiechnęłam się delikatnie, widząc ich. Iza dosłownie ciągnęła go za sobą, a Fabian próbował nadążyć. Ten widok był naprawdę zabawny.
Odwróciłam się i zaczęłam samotnie kroczyć korytarzem, kierując się do sali. Nienawidziłam tego. Gdy mój dobry humor zniknął pojawiła się panika. Puste pomieszczenie, ja sama, cisza jak makiem zasiał - nie znosiłam tego. Wtedy każdy dźwięk przyprawiał mnie o nieprzyjemne dreszcze. Przyspieszyłam kroku, bo chciałam jak najszybciej się stamtąd wydostać. Gdy już byłam niedaleko wyjścia z korytarza poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Odruchowo chciałam krzyknąć, ale ten ktoś zasłonił mi usta drugą dłonią. Zaciągnął mnie gdzieś na bok w ciemne miejsce. Gdy poczułam ciepły miętowy oddech na policzkach od razu wiedziałam kto to był. Zaczęłam się bać jeszcze bardziej. Przecież on niedawno zaśmiał się na pytanie, czy zamierza zrobić mi krzywdę, a teraz byliśmy we dwójkę. Nie widziałam go, bo trzymał mnie od tyłu, ale byłam pewna, że to był on. Do mojego ucha dotarło ciche parsknięcie śmiechem. Bez wątpliwości to był on. Tylko jego bawiłaby ta sytuacja w taki sposób. Zamknęłam oczy i starałam się uspokoić oddech, co mi średnio wychodziło, bo wciąż zasłaniał mi usta.
-Wiesz, że nieładnie podsłuchiwać?-wyszeptał mi do ucha.-I jak? Boisz się? Myślisz, że się skrzywdzę?-powiedział, wzmacniając uścisk na moim lewym ramieniu.
Pozdrawiam i zapraszam :)
OdpowiedzUsuńBezplatne ogloszenia Radom